Człowiek od wszystkiego.
„Pozory mylą”
Odkąd pamiętam zawsze byłam dobrym słuchaczem. Mój obraz zarysowywał się nad wyraz
klarownie: wysoka, niekoniecznie szczupła (typ budowy: more too love) blondynka
na pozór tak silna, że z(a)burzenie jej stoickiego spokoju nie byłoby tak
proste, co zniszczenie muru przepasającego NRD i RFN w końcówce lat '80. „Pozory mylą”-
mówili mi. Nigdy nie mogłam odkryć co w pozorze może być na tyle
przekonującego, aby wytrącić człowieka ze stanu pewności swych przekonań. Na
przekór sobie i innym, starałam się żyć zgodnie z zasadą mityzmu porzekadeł
ludowych. Pozory mylą – muszę stwierdzić, gdyż po dwudziestu jeden latach
wędrówki przez moją rzeczywistą trasę życiową napotkałam wiele Pozorów. Jedni
byli wysocy, drudzy niscy, nie miało to znaczenia. Moja wiara i zaufanie, jakie
w nich pokładałam, były dość pokaźne, bez względu na wzrost i rozmiar buta. W pewnym momencie odkryłam, że to, co
uważałam za mit dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku (tak- z czystym
sercem mogę nazwać siebie Dzieckiem Przełomu) nie jest typowym tworem wyobraźni
gawiedzi wiejskich, a prostą zasadą, którą należy przestrzegać. Zwał jak zwał –
ludzie, pozory, czy inne wyrazy blisko znaczące do wymienionych już przeze
mnie, mylą.
Nagle najpewniejszym stanowiskiem światopoglądowym zaczęło być to, co kryło się pod moją blond czupryną.
„Nie możesz mieć wszystkiego”
Tabula Rasa – z łaciny ‘Biała Kartka’. (Nie jestem fanką makaronizmów,
natomiast nigdy nie wzgardzę dobrym penne
spinaci czy innym spaghetti.) Tę kartkę każdy z nas otrzymuje wraz z
urodzeniem. To od nas samych zależy, czy zapełnimy ją, tak jak w szkolnych zeszytach
naszych kolegów z ławek, dość pokaźnym fallusem, czy postaramy się tchnąć w nią
troche życia i inwencji twórczej. „Nie możesz mieć wszystkiego” – mówili mi.
Buntując się, zwykłam rzucać pytanie, dość retoryczne, bo nigdy nie oczekiwałam
na nie odpowiedzi: ‘Jak to, ja bym nie mogła?’. I brnąc z dnia na dzień w
nieznany zakątek tego, co przyniesie nam los, starałam się urzeczywistniać to,
czego byłam święcie przekonana. Minął spory kawałek czasu. Jestem tu ja, bez
dostatecznej ilości pieniędzy (o ile istnieje takie zjawisko w przyrodzie) i
bez dostatecznego szczęścia („o ile istnieje…” część druga). Jakbyśmy mieli
posiadać wszystko, łącząc dobra i to co dobre trzeba byłoby zastanowić się
gdzie to wszystko umieścić. Okej, zgadzam się, nie mam wszystkiego. Natomiast
mam coś, czego nie zabroni mi nikt – perspektywy. Nie mogę mieć wszystkiego,
ale mogę wszystko. Granice świata są nieskończone. Tę białą kartkę, którą
dostałam w dość hojnym geście wraz z dniem narodzin staram się sumiennie zapełniać.
Swoją działalnością, swoimi pomysłami i otwartą głową.
Tak oto, w ten sposób, zgodnie z tym co mam w głowie, a nie z tym co modnie, stoję przed Wami ja. Z tym co pod moją blond czupryną, z tym co przeanalizowały moje oczy w porozumieniu z umysłem. Nie mam zamiaru urzeczywistniać przed Wami tego co szare i normalne, ani tego co niewyobrażalnie tęczowe.
Raz na jakiś czas pod moją blond czupryną kłębi się zbyt wiele, by znalazło się w niej miejsce na nowe kłęby. Stąd pomysł by przelać to, co chciałabym zakończyć analizować i dać temu spokój.
W Internecie, czy do szuflady - co to za różnica, przecież
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza